Aby skutecznie, trwale i bez ryzyka nawrotu czy powikłań zrzucić wagę, trzeba przestrzegać kilku zasad.
Po pierwsze, jedyny sposób na zrzucenie wagi to spożywanie mniejszej ilości kalorii niż się spala. To powoduje spadek wagi. Zawsze, bez wyjątku. Jeśli waga nie leci, źle liczymy kalorie albo nie spalamy tyle, ile nam się wydaje. Złota zasada brzmi: lepiej więcej spalać, niż jeść mniej. Głodzenie się sprawi, że będziemy ryzykować niedobory pokarmowe, anemię a nawet zaburzenia emocjonalne. Czyli jemy podobnie, ale więcej się ruszamy.
Druga zasada: nie odchudzamy się zbyt szybko. Po pierwsze wtedy jest dużo większe ryzyko, że „odbijemy” sobie te kilogramy tyjąc jeszcze mocniej, po drugie skóra nie wygląda zbyt atrakcyjnie. Skuteczne odchudzenia to zmiana trybu życia, trwała zmiana. Tu nie chodzi o to, żeby schudnąć, ale o to, żeby nie przytyć z powrotem. A na to jest tylko jeden sposób: stopniowo, powoli zmieniać swoje życie, tak, żeby nowe zasady stały się naszym drugim „ja”.
Trzecia: unikamy wszelkich diet odwadniających. Kilogram tkanki tłuszczowej to około 7000 kcal, jest niemal fizycznie niemożliwe, aby spalić więcej niż 2 kg miesięcznie bez poważnych powikłań zdrowotnych. W praktyce powinno się dążyć do spadku pomiędzy 1 a 2 kg miesięcznie. Różne „cud diety” polegają na tym, że organizm ulega odwodnieniu, spada też poziom glikogenu i można stracić nawet 10 kg miesięcznie. Ale to nie jest spadek zapasów tłuszczowych tylko odwodnienie, jak tylko przestaniemy robić co robimy, w tydzień odzyskamy z nawiązką stracone kilogramy.
Czwarta, unikamy głodzenia, czyli sytuacji, w której organizmowi brakuje witamin i minerałów. Jeśli trzeba, bierzemy suplementy. Musi nam brakować kalorii, bez tego nie ma odchudzania, ale jeśli doprowadzimy do niedoborów pokarmowych, organizm wpadnie w panikę i będzie próbował odłożyć jak najwięcej „zapasów” na potem.
Wreszcie piąta. Pamiętamy, że nasza waga jest stabilna. Chcemy zgubić tkankę tłuszczową, a nie wodę czy glikogen. W poniedziałek możemy ważyć 90 kg, ale już w środę 93. To nie oznacza, że przytyliśmy 3 kg, po prostu mamy bardziej wypełnione wodą jelita, więcej glikogenu w mięśniach, jesteśmy bardziej nawodnieni. Nasza prawdziwa waga, czyli ilość tkanki tłuszczowej, zmienia się bardzo bardzo powoli, kilogram w jedną albo w drugą stronę co kilka tygodni. Te kilkukilogramowe wahania są zmianą ilości wody w jelitach, glikogenu w mięśniach i innych rzeczy, które nie powinny nas w ogóle interesować. Można ważyć się codziennie o tej samej godzinie, wtedy w ciągu miesiąca będzie można z tego wyciągnąć średnią.
Jeszcze raz, powtarzam: jest fizycznie niemożliwe, żeby przytyć 2 kg w ciągu 3 dni. Można co najwyżej nabrać 2 kg wody i glikogenu, albo zapchać sobie jelita 2 kg pokarmu. Podobnie jak praktycznie niemożliwe jest zrzucenie 7 kg tłuszczu w 2 tygodnie, można co najwyżej mocno się odwodnić.
Dla unaocznienia, mała kalkulacja. 7 kg tłuszczu to 49 000 kcal. Osoba ważąca 75 kg spala 1700 kcal przebiegając półmaraton w 2 godziny (ponad 21 kilometrów). Żeby spalić 7 kg tłuszczu w 2 tygodnie, musiałaby CODZIENNIE przebiec cały maraton, 42 kilometry, w całkiem niezłym tempie, jednocześnie nie jedząc więcej niż przed tym wyzwaniem. To nie tylko trudne, to niemal niemożliwe. Takie wyniki osiągano w koloniach karnych, gdzie po drodze umierała większość więźniów.
To naprawdę aż tak proste. Stopniowo, powoli zaczynamy się więcej ruszać i delikatnie, drobnymi krokami zmieniamy przyzwyczajenia dietetyczne. Tylko tyle i aż tyle.
Istnieje również wersja tej strony w języku angielskim: